NEWS WYWIAD

Radlińska-Tyma: Stoi za nami najlepsza społeczność squashowa na świecie

Rozmawiamy z nowo-wybraną Panią Prezes PFS, Rosanną Radlińską-Tyma o trudach rozpoczęcia pracy w Federacji i oporze ze strony jej poprzedników.

Po wygranych wyborach i dużej dawce entuzjazmu (więcej o tym, TUTAJokazało się, że wojna o rządzenie w Polskiej Federacji Squasha dopiero się zaczyna. Ku zaskoczeniu wielu, na stronie Federacji, dzień przed DMP 2018 pojawił się komunikat odwołanego zarządu o tym, że wybory nowego zarządu są unieważnione.

Jak teraz wygląda sytuacja, czego możemy się spodziewać i dlaczego do rozwiązania sytuacji może być konieczna interwencja sądu? O tym wszystkim rozmawiamy z „rządzącą” od 10 dni Panią Prezes, Rosanną Radlińską-Tyma.

Zacznijmy od czegoś prostego. Kto jest dzisiaj Prezesem PFS i jak wygrał wybory?

W chwili obecnej prezesem Polskiej Federacji Squasha jestem ja, członkami zarządu są Andrzej Uryga i Michał Sieradzan. Wybory wygrałam na Walnym zebraniu PFS w dniu 17.06.2018. Otrzymałam 51 głosów na 55 możliwych. 4 były przeciw mojej kandydaturze. Zostaliśmy wybrani demokratycznie, większością głosów na Walnym zebraniu. Stanęła po naszej stronie polska społeczność squashowa, która jest, moim zdaniem, najlepszą i najbardziej proaktywną społecznością squashową na świecie. Nie mamy wątpliwości, że wybory odbyły się prawidłowo.

Czy w takim razie „stary zarząd” ma prawo oceny ważności wyborów i ich przebieg?

Ja nie zabieram nikomu prawa do własnej oceny ważności wyborów i ich przebiegu. Ocenę każdy może mieć swoją. Inną rzeczą jest jednak, czy były zarząd ma prawo unieważniać wybory i przywracać sobie władzę w sposób w jaki uczynił to, publikując komunikat na stronie PFS – której zresztą nie miał prawa już używać – w dniu 20.06.2018 (wspomniany komunikat PFS znajdziecie TUTAJ – przyp. red.).

No właśnie! Były zarząd ma takie prawa…?

Nie ma. Nie może unieważnić wyborów chociaż próbował nadać sobie to prawo we wspomnianym komunikacie. Mówiąc dokładniej, ex-zarząd nie ma prawa unieważnić uchwał nr 9, 11 oraz 12 o wyborze zarządu na niedawnym Walnym Zebraniu. Jeśli były zarząd chciałby to zrobić, to musi podjąć kroki zgodne z prawem. Tylko sąd ma prawo unieważnić te uchwały i do niego muszą zostać zaskarżone jeśli komuś nie odpowiadają. Nawet jeśli sąd przychyli się do wizji takich osób, to i tak wtedy u sterów PFS nie będzie były zarząd, ale Komisja Rewizyjna, którą wybraliśmy 17 czerwca.

Co poczułaś, kiedy zobaczyłaś komunikat na stronie PFS, w którym pisano, że wybór na stanowisko Ciebie i innych z zarządu był nieprawidłowy? Spodziewałaś się takiego oporu i kroku ze strony PFS?

Tak, spodziewałam się jakiegoś ruchu ze strony byłego zarządu, ale nie sądziłam, że odbędzie się to na zasadzie „my mamy taką opinię więc przedłużamy sobie kadencję”. Wyglądało to na bardzo desperacki krok w celu utrzymania się przy władzy i utrzymania kontroli nad PFS (w tym jego dokumentacją, a także finansami).

Czy od momentu wygrania wyborów, to był pierwszy sygnał, że „stary” zarząd nie będzie chciał odejść?

Pierwszym sygnałem było już zachowanie byłego prezesa PFS, Tomasza Banasiaka, podczas spotkania po wyborach, 19.06.2018 w Warszawie, na którym razem ze mną był Andrzej Uryga, członek obecnego zarządu. Podczas spotkania mieliśmy ustalić, czego teraz potrzebujemy, co powinno nam zostać od razu przekazane, aby funkcjonowanie PFS nie zostało zakłócone np. hasła do strony, dokumentację, w tym umowy będące w mocy, dostęp do rachunku bankowego PFS. Zamiast przekazać nam te dane, były prezes stwierdził tylko, że „jestem przekonany, że nie mamy zarządu”, po czym nie kontynuował rozmowy, pożegnał się i poszedł.

Czyli pojechałaś do Warszawy tylko po to, żeby popatrzeć jak Prezes się odwraca i wychodzi?

Chcieliśmy przy okazji otrzymać też podpis na protokole z Walnego Zebrania. Tego dnia (19.06) Prezes nie był jednak gotowy do podpisu, gdyż protokołu nie przeczytał. Pan Uryga umówił się z nim na kolejne spotkanie za dwa dni (21.06), ale w tzw. międzyczasie, na stronie PFS pojawił się komunikat, że PFS nie ma „prawidłowo wybranego” zarządu. Później do spotkania i podpisania protokołu już nie doszło, bo były prezes nie zgodził się z przedstawioną wersją protokołu.

Niedługo minie 2 tygodnie od wyborów. Czy macie już dostęp do strony internetowej PFS, kont bankowych itd.? Czy próbowaliście wejść do Biura PFS w Krakowie i co tam zastaliście?

Nie mamy przekazanych żadnych dokumentów, żadnych ruchomości, hasła do strony, ani też dostępu do rachunku bankowego. Byliśmy w biurze PFS w Krakowie w dniu 21.06.2018, po uprzednim wysłaniu maila w dniu 18.06.2018, aby przygotowano nam dokumentację, hasła itd. do przekazania. W biurze PFS byłam ja, członek Komisji Rewizyjnej, pan Sebastian Weber oraz Łukasz Piasecki jako świadek. Zastaliśmy tam dwie panie, które oświadczyły, że są pracownicami Polskiego Związku Squasha (PZSQ) i nie są upoważnione do wydawania dokumentacji PFS, a jest do tego upoważniony tylko pan Tomasz Banasiak. Mamy notatkę z tej wizyty podpisaną przez obie panie, pana Webera, pana Piaseckiego oraz mnie.

Co próbujecie robić, żeby walczyć z odmowami PFS?

Na chwilę obecną trzymamy się tylko tego, co wyznacza nam prawo. Napisaliśmy kolejne wezwanie do wydania nam dokumentacji oraz ruchomości Stowarzyszenia, wskazując jednocześnie nasze kroki, jakie nastąpią w razie odmowy.

Czy byłe władze PFS narażają się na konsekwencje prawne, korzystając po wyborach ze strony internetowej PFS i utrudniając Wam dostęp do niej? Czy jeśli skorzystają ze środków finansowych Federacji, to ich sytuacja może być jeszcze gorsza?

W opinii współpracujących z nami radców prawnych wynika, że w razie dalszej odmowy wydania nam dokumentacji oraz ruchomości PFS, byłe władze rzeczywiście narażają się na konsekwencje prawne. Podobnie byłoby w sytuacji skorzystania ze środków finansowych federacji przez były zarząd po dniu 17.06.2018 chociaż na ten moment nie mamy dowodu, że były zarząd skorzystał z tych środków. O tym, co robimy będziemy informować na bieżąco.

Czy możesz wyjaśnić naszym czytelnikom czym jest „absolutorium” i czemu brak otrzymania tego absolutorium przez cały ex-zarząd bardzo ogranicza możliwości ich dalszego działania w PFS?

Absolutorium/skwitowanie jest aktem zatwierdzenia przez, w przypadku PFS Walne zebranie członków, działań oraz sposobu sprawowania funkcji osób powołanych do władz PFS czyli zarządu oraz Komisji Rewizyjnej. Brak skwitowania oznacza niemożność bycia wybranym do władz Stowarzyszenia podczas następnej kadencji (par. 22 ust.3 Statutu PFS).

Dlaczego były zarząd i Komisja Rewizyjna nie otrzymały skwitowania na ostatnim Walnym Zebraniu?

Zarządowi nie udzielono absolutorium za naruszenie par. 18 pkt. 1 Statutu Stowarzyszenia „Walne Zebranie zwoływane jest przez Zarząd obligatoryjnie nie rzadziej niż raz na rok jako sprawozdawcze, zaś jako sprawozdawczo-wyborcze raz na 2 lata” oraz par. 20 pkt. 4 Statutu Stowarzyszenia. Jak wiemy, Walne Zebranie sprawozdawczo-wyborcze nie zostało zwołane w roku 2017. Natomiast absolutorium nie zostało udzielone Komisji Rewizyjnej za brak sprawozdań za rok 2016 oraz 2017.

Skoro nie otrzymali absolutorium, to fragment z komunikatu na stronie PFS, o tym, że „zarząd przedłuża sobie kadencję” nie wróży dobrze dla jego członków, bo nie mają już prawa pełnić funkcji?

Analiza prawa obecnej sytuacji w PFS jest dostępna i z niej można wywnioskować jakie konsekwencje grożą byłemu zarządowi. Ja nie zajmuję się wróżbiarstwem . Współpracujący z nami prawnicy zapewne też nie, ale po przeczytaniu analizy stworzonej przez pana radcę prawnego Patryka Zawadzkiego można dopatrzyć się związków przyczynowo-skutkowych. Zapraszam do zapoznania się z tekstem (znajdziecie go TUTAJ).

To nie jest jedyna opinia prawna na temat sytuacji w PFS jaką widziałaś. Czy wszystkie zgadzają się, że Twój wybór na Prezesa był przeprowadzony właściwie i że były zarząd nie ma już żadnych praw, a na pewno nie może przedłużać sobie kadencji?

Tak, widziałam więcej niż jedną opinię. Wszystkie wskazują na ścieżkę, którą były zarząd powinien próbować podążać, chcąc zaskarżyć uchwały, które mu się nie podobają. Wskazują też ścieżkę, którą były zarząd nie powinien podążać, by nie narazić się na nieprzyjemne konsekwencje.

Ile może potrwać taka patowa sytuacja? Myślisz, że na tym etapie coś może udać się zmienić bez interwencji sądu i organów nadzoru? Zakładacie, że sąd stanie w tym wypadku po Waszej stronie?

W chwili obecnej mamy okres wakacyjny i on jest z pewnością też sporym hamulcem w działaniach. Na razie wyczerpujemy dostępne dla nas instrumenty – bez interwencji sądu. Jeśli do takiej dojdzie, to z pewnością będzie to skutek działań byłego zarządu. My jako nowo-wybrany zarząd PFS chcielibyśmy się już zacząć zajmować rozwojem squasha amatorskiego i masters w Polsce, a kwestie takie jak sport kwalifikowany, czyli kadra i Mistrzostwa Polski zostawić dla Polskiego Związku Squasha. Na Walnym Zebraniu PFS powiedziałam wyraźnie, że jako prezes nie widzę przeszkód, jeśli chodzi o współpracę z PZSQ. W chwili obecnej jednak działania byłego zarządu zakłócają nasze działania więc nie będziemy w tej kwestii bezczynni i będziemy działać zgodnie z dostępnymi na dany moment narzędziami prawa.

Krakowskie DMP mogło być dla Ciebie pierwszą imprezą w roli Prezesa, ale podobno w tej samej roli chciał wystąpić były-Prezes PFS / obecny Prezes PZSQ. Jak ostatecznie rozwiązaliście ten temat?

Tomasz Banasiak chciał w tej sprawie ze mną porozmawiać i skonsultować, jak to miałoby wyglądać, ale po opisanym wcześniej spotkaniu 19.06.2018 i komunikacie na stronie PFS 20.06.2018 już się ze mną w tej sprawie nie skontaktował. Rozmawiałam za to z organizatorem DMP i podzieliłam jego sugestię, żeby otwarcie, zamknięcie i wręczenie medali odbyło się bez nas obojga. Squash jest najważniejszy a DMP, to święto squasha w Polsce.

Mimo wszystko byłaś w Krakowie. Rozmawiałaś z zawodnikami i osobami ze środowiska squashowego? Słyszałaś słowa poparcia czy raczej krytyki?

Oczywiście, że przyjechałam do Krakowa na DMP. Od 2013 roku opuściłam tylko jedne mistrzostwa w roku 2016. Jest to naprawdę wspaniałe święto squasha w Polsce. Jest to też okazja, by zobaczyć wszystkich. Rozmawiałam z zawodnikami, rodzicami juniorów, ludźmi związanymi ze squashem. Odniosłam wrażenie, że dojrzeli do zmian i czekali na tę zmianę. Nikt mi nie powiedział wprost, że nie jest zadowolony, choć może takie osoby tam były. Słyszałam raczej głosy życzące powodzenia na drodze, na którą były zarząd już rzucił pierwsze kamienie.

Jeśli uda się rozwiązać sytuację z PFS, to możemy liczyć na zmiany w organizacji? W skrócie, czy będzie… lepiej?

Nie wiem co to znaczy „uda się”. Udać może się trafić szóstkę w totolotka. Jeśli chodzi o zarządzanie organizacją, to wierzę w systematyczną pracę i współpracę ze środowiskiem. Na pewno, po rozwiązaniu obecnych problemów, będziemy się starać działać na rzecz środowiska. Mamy świadomość, że wszystkim nie dogodzimy, ale samo działanie, po wysłuchaniu klubów, trenerów, sędziów, juniorów, rodziców itd. i wdrażanie zmian będzie już dużym sukcesem. W tym roku statystyki wskazują spadek ilości rozgrywanych turniejów oraz spadek ilości grających od 2006. Nie jest to miły widok i będziemy się starać to zmienić.

To osobny temat, do którego będzie jeszcze czas wrócić, ale krótko: walka o PZSQ została zawieszona już na starcie, ale rozumiem, że nie odwieszacie rękawic i będziecie rekrutować kolejne kluby, żeby przy następnym głosowaniu (jeśli się odbędzie) wygrać wybory?

Polski Związek Squasha, to osobny projekt. Jest to inna ogranizacja, która ma pod sobą sport kwalifikowany, a otrzymane wsparcie finansowe z MSiT musi rozliczyć co do grosza. Nie, nie zarzucamy walki o PZSq. Wręcz przeciwnie, będziemy pracować nad planem jak rozgrywki amatorskie oraz sport kwalifikowany, a także sędziowie, trenerzy oraz kluby-członkowie mogą skutecznie i sprawnie działać pod jednym parasolem zwanym PZSQ. Nie jestem sama. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, którzy chcą pchać polski squash do przodu i widzą, że rozwój squasha w Polsce nie kończy się na rozwoju squasha w ich własnym klubie. Pamiętajmy, że PFS jest organizacją, której nie da się poprowadzić jednoosobowo, tym bardziej PZSQ.

Leave a Comment