Ile cheeseburgerów można zjeść za przegrany zakład? – o tym i innych squashowych kwestiach w podsumowaniu tygodniu!
.
.
Rozgrywki drużynowe, zagraniczne występ juniorów i najlepszy kort w historii kortów. Zapraszamy do lektury!
/ 31 stycznia / – Sytuacja prawdziwa i zabawna. Drugi najbardziej lubiany wpis w tym tygodniu na naszym Facebooku.
Dobrze odebrany przez 99% facebookowiczów, ale co ciekawe, dla jednej z komentujących osób, „żałosna i strasznie głupia historyjka, gniot”.
Ja, jako urodzona feministka, oczywiście rozumiem, że dobrze jest nie wtłaczać dzieci w pewne schematy myślenia o relacjach inter-płciowych. Rozumiem natomiast też, że te maluchy naprawdę sporo już są w stanie pojąć i wyczuwają kiedy dorośli trochę jednak sobie żartują.
Jak się okazało, w II klasie podstawówki można odbierać pewne rzeczy lepiej niż niektórzy – sporo starsi od nich – czytelnicy!
/ 1 lutego / – Nowy ranking PSA, a w nim nie dość, że wciąż sporo Egipcjan w pierwszej dziesiątce, to teraz jest jeszcze dwóch braci w pierwszej czwórce.
Gratulacje dla obu Panów Shorbagy!
/ 2 lutego / – Cóż, ewidentny hit tego tygodnia na naszym Facebooku. Prawdziwy kort do squasha z prawdziwego polskiego miasta.
PS. podesłała nam go Gosia, pisząc, że to tam pierwszy raz poznała squasha. Jakiś dłuższy czas później gra nadal i to całkiem nieźle więc… można? Można (nawet po starcie na takim korcie)!
PS.2. Gosia pisała też, że właściciele planują remont. Macie jakieś pomysły jak usprawnić to dzieło sztuki?
/ 3 lutego / – W prawie całym kraju, dzień rozgrywek drużynowych. Najciekawiej w stolicy, gdzie mogliśmy oglądać pojedynek finalistów zeszłorocznego DMP: Kahuna vs SquashCity. Wygrali ci drudzy, 4:0.
Szczególnie ciekawie było w pojedynku dwóch pierwszych rakiet obu zespołów. Przemek Atras (SquashCity) wygrał z Wojtkiem Nowiszem (Kahuna), a Marcin Karwowski (SqCity) z Adamem Pełczyńskim (Kahuna). Oba pojedynki rozstrzygały się dopiero w piątym secie.
Przemek Atras 3:2 Wojtek Nowisz
(11-4, 2-11, 11-6, 11-13, 16-14)
Marcin Karwowski 3:2 Adam Pełczyński
(5-11, 9-11, 11-6, 11-7, 11-6)
/ 3 lutego / – Nadal w kwestii PLS, ale o czymś innym. Chwilę to zajmie, ale morałem będzie McDonald’s.
Są takie dywizje, gdzie po dwóch pierwszych kolejkach wiele jest już jasne. Wiadomo mniej więcej kto awansuje dalej, kto zagra w barażach i które drużyny chciały tylko zdobyć trochę dodatkowych punktów do rankingu indywidualnego i raczej już nie będą się pojawiać, a już na pewno nie w 4-osobowym składzie. (Te ostatnie powinny spłonąć w piekle).
W trzeciej kolejce atmosfera bywa więc trochę niemrawa, a mecze pozbawione tego szczególnego dreszczyku emocji.
…ale na szczęście są zawodnicy, którzy są gotowi dodać trochę adrenaliny od siebie.
– Kto jest u Was na pierwszej rakiecie w meczu z nami? – pytał jeden z takich opisanych wyżej graczy. – Iksiński?! Dobra, to zakładamy się, że nie zdobędzie w meczu ze mną w sumie 16 punktów? – dorzuca po chwili.
Oczywiście jako dobry kolega z drużyny, nie powinieneś zawahać się ani chwili. Szczególnie, że szczerze wierzysz, że Twój zawodnik zdobędzie minimum 33 punkty.
– Pewnie. 20 zł starczy? – odpowiadasz.
– 50 zł! Żeby mi się zwrócił ten wyjazd – mówi proponujący.
Ustalone. Grają!
Pierwszy set, 4-11. Źle, ale jest czas.
Drugi set, 7-11. Mogło być lepiej, ale mało już brakuje.
Trzeci set, przy 3-8 (14 pkt) robi się trochę gorąco i zaczynasz myśleć, że hazard zawsze jest jednak głupim pomysłem.
Ale nic nie dajesz po sobie poznać. I wtedy wpadają w prezencie dwie blaszki, a set kończy się 7-11 i mimo porażki drużyny, jest jednak co świętować.
Magia drużynówki!
PS. historia, zgodnie z obietnicą, kończy się na McDonald’s, do którego proponujący zakład chciał wybrać się w drodze powrotnej. Na szczęście dla jego żołądka, po przegraniu zakładu, nie miał już na to odłożonych środków.
Poniżej przybliżona ilość cheeseburgerów, której dzięki temu NIE zjadł!
/ 4 lutego / – Max Wielgus, jak prawie co weekend, wraca z zagranicznego turnieju juniorskiego z medalem. Tym razem podczas Slovenian Junior Open był drugi.
Najpierw wygrał wszystkie spotkania w grupie, ale w finale lepszy okazał się gracz z Pakistanu (kliknij, żeby powiększyć).
W kategorii BU15 na tym samym turnieju, na trzecim miejscu uplasował się Nataniel Hernas.
/ 4 lutego / – Finał turnieju PSA Motor City Open (70k). Impreza fajna dla widzów, również tych z Polski, bo wyrównany poziom graczy z drugiego szeregu rankingu PSA + darmowa transmisja z wielu spotkań (np. powtórka półfinałów, TUTAJ) pozwalała cieszyć się nią na odległość.
W finale spotkali się Marwan El Shorbagy i Paul, dwaj najwyżej rozstawieni zawodnicy. Wygrał ten pierwszy, po pięciu setach pełnych ciekawych decyzji sędziowskich, o których będzie pewnie w tym tygodniu jeszcze trochę rozprawiać.
W Motor City zdarzyły się też niespodzianki, jak porażka (wracającego do zdrowia) Diego Eliasa z Campbellem Graysonem w pierwszej rundzie i warte uwagi zdjęcia, jak ta pomyłka w kierunku zmierzania do piłki Miguela Rodrigueza.
/ 4 lutego / – Przy niedzieli był filmik o niedzielnych graczach.
[facebook url=”https://www.facebook.com/7dnisquash/videos/2010216742591708/” /]
/ 4 lutego / – A z poważniejszych tematów, tutaj możecie posłuchać Nour El Sherbini opowiadającej o swojej obecnej formie i tym, jak zmieniała świat kobiet w Arabii Saudyjskiej.
/ 4 lutego / – Na koniec coś wesołego i słodkiego. Urodzinowy torcik squashowy jednego z moich – dorosłych – znajomych.
Jak widać na torcie, wspomniana osoba gra rakietą firmy Prince, biega po korcie w takiej niewygodnej, swetrowej pieluszce i jest prawdziwym squashowym Tygryskiem. Wszystkiego najlepszego!
.
.
Adrian Fulneczek
adrian.fulneczek@gmail.com
ZAPISZ SIĘ DO DARMOWEJ PRENUMERATY!
[contact-form-7 404 "Not Found"]
CO TYDZIEŃ E-MAIL Z PRZYPOMNIENIEM O NOWYM TEKŚCIE: