Zwycięski powrót artysty, nietypowe rozstrzygnięcia w Bydgoszczy i smutne wieści z Pomorza.
.
.
Podsumowanie jedenastego tygodnia tego roku, poniżej. Zaczynamy od najbardziej lubianego dialogu na naszym Facebooku w tym tygodniu.
/ 13 marca / – Na turnieju. Mąż sędziuje mecz, w którym gra jego żona.
Po jednej z wymian sędzia od razu wbiega na kort.
– Stójcie, stójcie. Tu leży jakiś papierek, muszę go zabrać!
Zdziwiona żona, głośno do oglądających mecz:
– No szkoda tylko, że w domu tak się nie rwiesz do sprzątania!
/ 13 marca / – Zrobiliśmy podsumowanie fazy wstępnej Polskiej Ligi Squasha 2017/2018.
Kto awansował? Kto zagra w barażach? Kto nie musiał grać ani jednego meczu, a i tak awansował?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie tutaj:
/ 14 marca / – Smutna wiadomość z Żukowa, gdzie podczas treningu piłki ręcznej, zmarł nagle trener squasha w klubie Studio S7 Banino, Szymon Nawrot. Miał 31 lat.
– Z naszych ustaleń wynika, że mężczyzna uczestniczył gościnnie w środowym treningu. Odbywał się on wieczorem, po godz. 21. Trwała rozgrzewka, zawodnicy truchtem poruszali się po sali, gdy 31-latek zasłabł, osunął się na parkiet, stracił przytomność. Reanimowano go, ale nie udało się przywrócić pracy serca – mówił prokurator Andrzej Jeliński z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach.
Nasze wyrazy współczucia dla Najbliższych Szymona.
/ 15 marca / – Już w sobotę Mistrzostwa Europy Juniorów w Bielsku-Białej.
O medale dla Polski w turnieju indywidualnym będą walczyć Karina Tyma, Max Wielgus i Filip Jarota. 7 dni będzie na miejscu, żeby szybko przekazać Wam newsa, kiedy już się uda.
A jakie mamy szanse? Więcej niż matematyczne. Szczególnie w turnieju damskim. Przegląd drabinek i rywali naszych zawodników znajdziecie tutaj
/ 16-18 marca / – Turniej kat. A w Bydgoszczy.
Dla klubu SquashPoint oznaczało, to, że uwaga squashowej Polski mogła się na nich skupić przez cały weekend. A to sporo czasu, żeby rzucić okiem na szczegóły, takie, jak filmik promocyjny na stałe umieszczony na górze ich Facebooka.
Fajnie, że jest i jest nawet pozytywny, ale zawsze uważam, że jak się w Polsce chce zrobić coś po angielskiemu, to trzeba po temu angielskiemu umieć i „czuć”. Albo po prostu robić po polsku i nie mieć problemu.
A problemem dla mnie było, powtarzające się w filmie, „this is very IMPRESSING”. Jeśli macie jeszcze surową, edytowalną wersję filmu, to zamieńcie ostatnie słowo „IMPRESSIVE” i kłopot znika. Jeśli nie macie, to z angielskiego ocena w dół.
Druga rzecz, na której spędziliśmy wiele czasu oczami, to streaming. Zawsze trzeba chwalić kluby za to, że próbują go dostarczać na turnieje. SquashPoint próbował zresztą trudniejszej wersji, z wynikami na ekranie, za co trzeba ich pochwalić podwójnie.
To, że na tym samym ekranie – szczególnie podczas piątkowych kwalifikacji – pokazywani byli sponsorzy imprezy, to też nic dziwnego. Tylko czemu, u diaska, postanowiono wyświetlać ich w ruchomym pasku (?!), który na tle zwalniającej transmisji z meczów, mi ciągle kojarzył się z pędzącym pociągiem.
I całkowicie zniechęcał do oglądania.
Jeśli o część squashową chodzi, to do półfinałów było w miarę spokojnie. Wśród niespodzianek, dwie duże w walce o ćwierćfinał: Adrian Marszał pokonał Faizana Khana, a Rafał Rykowski wyeliminował Wojtka Nowisza.
Już w ósemce Przemek Atras pokonał Piotra Hemmerlinga 3:1, podtrzymując passę zwycięstw z młodym reprezentantem Polski. Lider rankingu PFS sporo namęczył się w półfinale, gdzie przegrywał 2:1 i 9-6 z Rykowskim, ale udało mu się odwrócić losy meczu i wygrać w piątym secie.
Jego radość po zwycięstwie wyglądała trochę, jak po wygraniu całego turnieju, co… w nietypowych okolicznościach, zaledwie kilkanaście minut później stało się faktem.
Po Atrasie i Rykowskim na kort weszli Adam Pełczyński i Konrad Tyma. Długo tam nie zabawili, a mecz skończył się już w pierwszym secie, po trzech rozegranych piłkach.
W ostatniej z tych akcji, Pełczyński grał crossa z okolic środka kortu i końcówką rakiety uderzył Tymę w palec lewej dłoni. Palec szybko spuchł i Tyma nie był w stanie kontynuować spotkania. Sędziowie uznali, że winę za ten stan rzeczy ponosi Pełczyński więc musi to spotkanie przegrać walkowerem.
Tyma nie był też w stanie zagrać również w finale więc Atras rzeczywiście wygrał cały turniej w momencie wykorzystania piłki meczowej w półfinale. Adam Pełczyński na pocieszenie wygrał mecz o trzecie miejsce z Rafałem Rykowskim.
Dla przypomnienia, bo niedawno w podobnej sytuacji między Mateuszem Kotrą a Piotrem Hemmerlingiem sędziowie wybrali inaczej (VIDEO), do wyboru dla sędziów był jeden z tych dwóch fragmentów reguł:
14.3.2. Współuczestnictwo (Contributed) – kontuzja jest rezultatem przypadkowego zdarzenia między obydwoma zawodnikami (…) mecz zostaje przyznany przeciwnikowi.
14.3.3.1. Jeśli kontuzja zawodnika została spowodowana przez przeciwnika przypadkowo (…) mecz zostaje przyznany poszkodowanemu.
Zasadnicza różnica polega na tym, komu przyznaje się zwycięstwo. Jeśli sędzia uzna, że całkowita wina spoczywa na jednym graczu, to nawet jeśli zrobił coś przypadkowo, musi przegrać mecz.
Czy tak było tutaj? Myślę, że Pełczyńskiego broni trochę to, skąd grał piłkę i że w związku z tym przeciwnik musi zrobić więcej miejsca, głównie dla własnego bezpieczeństwa. Poza tym, Tyma zdaje się nie widzieć, że to cross i w ostatniej chwili robi krok na środek, który można chyba podciągnąć pod współuczestnictwo.
Pechowa, trudna do jednoznacznego rozstrzygnięcia sytuacja.
Na screenie poniżej moment zakończenia zamachu.
Mocno emocjonująco było też w meczach medalowych pań. Trzecie miejsce zdobyła Paulina Krzywicka, pokonując 3:2 Dominikę Witkowską.
Podobnym wynikiem zakończył się finał, w którym spotkały się Magda Kamińska i Natalia Ryfa. To mógł być jeden z najbardziej zaciętych meczów tej dwójki. W piątym secie, to Ryfa miała pierwszą piłkę meczową przy 10-9, ale Kamińska zdobyła następne trzy punkty i wygrała 12-10.
Mniej pozytywne emocje czujemy do ilości zgłoszeń turnieju damskiego: 21 osób na 32 miejsca? Trochę mało.
PS. Ostatnie, najbardziej emocjonujące minuty finału damskiego, możecie obejrzeć poniżej:
[facebook url=”https://www.facebook.com/przemeksquash/videos/614814855525710/” /]
/ 18 marca / – Łukasza Stachowskiego nie spotkacie teraz na korcie, ale w niedzielę mogliście za to… posłuchać go w radio TokFM.
Mistrz Polski opowiadał o tym, że squash to zdrowie, podczas wywiadu, na który musiał przykuśtykać o kulach. Dobrze, że radio, to nie telewizja!
(kliknij zdjęcie, żeby przejść do nagrania wywiadu)
/ 14-18 marca / – Turniej PSA Grasshopper Cup (100k) w Zurychu i wielki powrót Ramy’ego Ashoura.
Na chwilę był to też powrót Grega Gaultier, który wrócił do treningów dwa tygodnie temu. W takiej dyspozycji jego zwycięstwo w drugiej rundzie z Mohamedem Abouelgharem wydawało się kolosalnym osiągnięciem. Sam mecz był tak dobry, że SquashTV przygotowało osobny skrót dla tego ćwierćfinału, a pozostałe trzy upchnęło w jednym filmiku.
Z pucharem i największym uśmiechem Szwajcarię opuści jednak Ashour. Artysta pokonał w finale, zmęczonego już trochę wieloma turniejami z rzędzu, Mohameda El Shorbagy 3:0, pokazując, że wciąż stąpa po cienkiej linii między „może nigdy nie zagram już w squasha” a „mogę być najlepszy na świecie”.
Dla kibiców doskonale byłoby, gdyby Ramy pozostał w takiej dyspozycji na dłużej. Póki co, przyjemnie patrzy po prostu znowu widzieć, że gra w squasha daje mu więcej radości niż bólu.
PS. kanydatów do Shot of The Month było w tym turnieju sporo, ale automatycznie do kanonu akcji, które znać wypada, przejdzie ten (kolejny!) triple-fake Jamesa Willstropa:
[facebook url=”https://www.facebook.com/7dnisquash/videos/2031225947157454/” /]
PS.2. w Zurychu w ostatnich dwóch dniach mogliśmy też oglądać mecze „legend”. Polecam szczególnie finał, David Palmer – Peter Nicol. Ten pierwszy jest wciąż w formie meczowej (zresztą, zagra w debla podczas Commonwealth Games).
To wszystko w tym tygodniu, do przeczytania w następny poniedziałek!
.
.
Adrian Fulneczek
adrian.fulneczek@gmail.com
ZAPISZ SIĘ DO DARMOWEJ PRENUMERATY!
[contact-form-7 404 "Not Found"]
CO TYDZIEŃ E-MAIL Z PRZYPOMNIENIEM O NOWYM TEKŚCIE: