PZSQ ogłosił konkurs na organizację turniejów rangi A w sezonie 2018/2019. Niestety w jej regulaminie nadal nie zrezygnowano z „opłaty na rzecz PZSQ”. Określenie jej maksymalnej wysokości Związek pozostawia klubom.
To między innymi społeczny odbiór przetargów organizowanych przez PFS doprowadził poparcie dla poprzedniej ekipy rządzącej do minimalnego poziomu i przegranych wyborów. Pisaliśmy o nich wielokrotnie i trochę zmian w systemie przetargów to pisanie przyniosło. Kiedyś nikt nie wiedział, jakie były kryteria przyznania turnieju zwycięskiemu klubowi, ale presja środowiska squashowego sprawiła, że stworzono listę wytycznych. Niestety pełnej jawności rozstrzygniętych przetargów w PFS nie doczekaliśmy.
W międzyczasie wszystko zostało przerzucone pod skrzydła Polskiego Związku Squasha. PZSQ miał być szansą na przełom w squashu nad Wisłą i Odrą. Jak jednak widać już przy pierwszych poważnych przetargach rozpisanych przez Związek, nadal nie zrezygnowano z – moim zdaniem – haniebnej opłaty na rzecz PZSQ (wcześniej znanej jako „opłata na PFS”).
Cóż w niej haniebnego? Organizując turniej wliczany do rankingu PZSQ, trzeba zapłacić wstępną kwotę za prawo do jego przeprowadzenia. W przypadku turniejów kat. C i kat. B, ta kwota jest z góry ustalona i jawna. Jak jest w przypadku właśnie ogłoszonych turniejów kat. A? Żeby je zorganizować trzeba zagwarantować uiszczenie „opłaty na rzecz PZSQ; Dowolna kwota, nie niższa niż 600 PLN„.
Widzę w tym problem. Dlaczego opłata nie wynosi po prostu 600 zł dla wszystkich zainteresowanych? Dlaczego poważna organizacja mówi (ba..! pisze w regulaminie!), że ustala minimum, ale jeśli ktoś chciałby zapłacić więcej, to nie dość, że te pieniądze zostaną przyjęte, to… będą też miały wpływ na wynik końcowy przetargowej aplikacji! Przecież to jawne zaproszenie podejrzeń o nadużycia i wizerunkowy strzał w stopę.
Szczególnie, że na podanej kilka linijek niżej liście kryteriów, „opłata na rzecz PZSQ” znajduje się na pierwszej pozycji z dopiskiem… „Czym większa, tym więcej punktów„. W samym formularzu zgłoszeniowym użyto delikatniejszej, bardziej tajemniczej formy „Opłata minimalna podana jest niżej, ale można zaoferować wyższą kwotę”.
W komunikacie czytamy, że każde kryterium będzie miało swoją „wagę” (jedne punkty będą mnożone przez większy współczynnik niż inne). Problem w tym, że nie poinformowano tam jak wysokie współczynniki będą miały poszczególne podpunkty. Nie wiemy w związku z tym, czy „opłata na rzecz PZSQ” nie jest np. punktowana najwyżej. Oby nie.
Zresztą, nawet jeśli jest punktowana najniżej, to czemu w ogóle większa ilość wpłaconych pieniędzy na PZSQ miałaby dawać komukolwiek przewagę? Nawet najmniejszą! Tu chodzi o priorytety.
Turnieje kat. A, to najlepsza, po Mistrzostwach Polski, szansa, żeby promować squasha. Powinny organizować je kluby i ludzie, dla których najważniejszy będzie właśnie ten aspekt i które dodatkowo będą mogły przeprowadzić imprezę w sposób najsprawniejszy, najlepszy dla zawodników. Przecież to dla nich (i kibiców) organizuje się te turnieje. W czym ma tym dwóm grupom pomóc fakt, że klub-organizator zapłacił kilka miesięcy wcześniej więcej złotówek do skarbca PZSQ?!
W regulaminie przetargów, obok fragmentu o wagach dla każdego kryterium, zaznaczono, że w Protokole, wraz z wynikami przetargu, znajdzie się „podsumowanie oceny”. Jeśli to oznacza, że podana zostanie tylko suma punktów zdobytych przez daną ofertę, to na pewno będziemy wnioskować o ujawnienie szczegółowego podziału punktów.
Przy okazji wnioskujemy też po raz kolejny o zmianę zapisu o „opłacie na rzecz PZSQ”. Takie podejście, dawanie przewagi uczestnikowi, który jest gotów zapłacić nam najwięcej, nie przystoi osobom chcącym promować sport. Szczególnie tak dżentelmeński i dżentelwomeński jak squash.
– Adrian Fulneczek, 7 dni
adrian.fulneczek@gmail.com
Oferty przetargowe można przesyłać do Biura PZSQ do 12 sierpnia. Więcej informacji na ten temat, wraz z cytowanym wyżej w kilku miejscach „pismem przewodnim”, znajdziecie TUTAJ.
Fragment poniżej: