Magia Mistrzostw Europy, sukcesy Polek, szpagaty Francuzów i siła w młodości Belgijek.
Przegląd tygodnia trochę opóźniony, ale długo dochodziliśmy do siebie po Drużynowych Mistrzostwach Europy. One też będą głównym tematem tego podsumowania.
/ 1 maja / – Dzień przed ETC.
Rozdzieliłem go od innych fragmentów o ETC, bo ten jest trochę z kategorii realizmu magicznego. Przeżywaliśmy coś podobnego w Hasta La Vista między innymi podczas World Games, ale i tak nie byłem mentalnie przygotowany na to, że nagle, z godziny na godzinę klub zapełni się graczami, których zazwyczaj można oglądać tylko w telewizji.
Odbijacie sobie np. spokojnie z koleżanką z pracy, wychodzicie na przerwę, a tu okazuje się, że na korcie trenują już od jakiegoś czasu Mathieu Castagnet i Lucas Serme. Magia Mistrzostw!
ETC 2018, treningi
Opublikowany przez 7 dni dookoła kortu 1 maja 2018
/ 2 maja / – Różne wesołe rzeczy PFS pisał w swoich komunikatach, ale to na pewno czołówka.
Informacja, że ranking, za którego czasowe wygenerowanie płaci każdy gracz „10zł na PFS” przy wpisowym, a organizatorzy czasem kilkaset za organizację, nie został wygenerowany, bo „dni świąteczne” i „tym razem będzie w piątek”.
Rozumiem, że 30 kwietnia (poniedziałek) też był dniem świątecznym? I czemu 2 maja (środa) wszyscy zasłużyli na wolne w Biurze, mimo że jedyna ważna dla graczy część jego pracy nie została wykonana?
Klubów nikt nie pyta, czy są święta – zawsze muszą wysłać dokumenty terminowo, bo jeśli nie zdążą, to konsekwencje.
Jak postanowi ukarać samo siebie Biuro…?
PS. naprawdę dobrze, że do wyborów już tylko nieco ponad miesiąc i m.in. za ciąg takich wpadek będzie okazja, żeby rozliczyć się tymi panami. Jak? Na przykład głosując na tą panią.
/ 2-5 maja / – Zbiór wrażeń z Drużynowych Mistrzostw Europy we Wrocławiu.
Reprezentacja Polski kobiet na 5 miejscu
Świetny wynik dziewczyn, które były naaaprawdę blisko wejścia do półfinałów II dywizji. Zabrakło jednej indywidualnej wygranej w meczu z Finkami, ale dwa poprawiające humor zwycięstwa na koniec, z Rosją i Irlandią, sprawiają że to 5 miejsce smakuje lepiej niż ewentualne czwarte.
W reprezentacji seniorek zadebiutowała Karina Tyma i był to debiut bardzo udany: 17-latka wygrała 4 mecze, a przegrała tylko 1 (z Hiszpanią). Poprawiła swoje zachowanie w kluczowych momentach, potrafiła opanować nerwy. W skrócie: zagrała na miarę swoich możliwości.
…szkoda w związku z tym, że w ostatnim dniu turnieju Tyma świętowała 18 urodziny (wszystkiego najlepszego!), bo pewnie przed kolejną imprezą okaże się, że jest już „za stara” i w ramach PFS-owskiej polityki odmładzania reprezentacji damskiej zostanie zastąpiona kimś z przedszkola.
Cóż, było fajnie Karina, ale czasu nie zatrzymasz!
PS. nagrania meczów Polek znajdziecie, TUTAJ.
Reprezentacja mężczyzn wraca do 3 dywizji
A skoro o odmładzaniu mowa: mniej powodów do radości miała reprezentacja męska. Dwie porażki 4:0 w grupie i trzy 3:1 w bezpośredniej walce o utrzymanie oznaczają, że za rok biało-czerwoni znów będą musieli próbować wygrać III dywizję europejskiego squasha.
Nie widziałem niestety zbyt wielu całych meczów męskiej kadry, ale trafiałem czasem na momenty pozytywne, jak np. powrót Filipa Jaroty w meczu z Austrią. Polak przegrywał 2:0, wygrał trzeciego seta 15-13 i dwie kolejne partie, żeby dać nam pierwsze zwycięstwo w całym turnieju.
PS. ktoś zasugerował, że na przyszłość, po tym, jak wymienia się 70% składu kadry, dobrze byłoby też pomyśleć o zgrupowaniu PRZED turniejem, gdzie trener mógłby poznać swoich nowych zawodników. Myślę, że to niegłupi pomysł.
Siostry Gilis przywożą medal
Trochę inne spojrzenie na polski „eksperyment” z odmłodzeniem kadry dał mi sukces damskiej reprezentacji Belgii. W meczu o 3 miejsce Belgijki pokonały Holandię 2:0, a mecze dla swojego kraju wygrały siostry Nele i Tinne Gilis, które mają odpowiednio 22 i 20 lat.
Brzmi dobrze, ale różnica jest taka, że one mają już na swoim koncie Mistrzostwa kraju i nie ma od nich lepszych. A poza tym, trzecią rakietą Belgijek była 38-letnia Lorelina Pira, co dawało dobrą mieszankę młodości i doświadczenia – trochę jak w naszej kadrze damskiej).
PS. szczególnie podobał mi się mecz Tinne Gilis z Natalie Grinham. 20-latka vs 40-latka (była #2 w rankingu PSA!). Polecam powtórkę, żeby zobaczyć, jak sprytnie taktycznie, konsekwentnie i skutecznie grała młoda Belgijka!
Nick Matthew po raz ostatni
We Wrocławiu mogliśmy oglądać kawałek historii: ostatni występ Nicka Matthew w reprezentacji Anglii. Na pożegnanie „Wilk” zagrał jeszcze raz ze swoim wielkim rywalem Gregiem Gaultier, ale – jak w kilku przypadkach wcześniej – skończyło się to lepiej dla Francuza.
Odejście Matthew to dobra wiadomość dla Trójkolorowych, którzy – dopóki Gaultier nie kończy kariery – będą teraz pewnie rozdawać karty w mistrzostwach starego kontynentu.
Gregory Gaultier jest maszyną
Nie jest to może odkrycie, ale kiedy widzi się Francuza z bliska, to zaczyna się rozumieć w pełni jak jest dobry. Szczególnie tak wypoczęty i głodny meczów turniejów. Jak słusznie zauważył mój znajomy, „Gaultier chciał kilka razy przyspieszyć, ale nawet nie było sensu wrzucać wyższego biegu, bo i tak wygrywał”.
PS. od kilku lat, od kiedy pierwszy raz byłem z Gregiem na after-party po większym evencie, wspominam, że wieczór nie jest udany jeśli Francuz nie popisze się szpagatem na parkiecie. Cieszę się, że w końcu ktoś uwiecznił to na zdjęciu!
PS.2. jak można być tak dobrym, żeby bawić się z #30 rakietą świata przy piłce meczowej? Żeby AŻ TAK się bawić?!
Gaultier – Lobban | MATCH BALL
Nikt nie bawi się tak dobrze przy piłkach meczowych jak Greg Gaultier… <3
Opublikowany przez 7 dni dookoła kortu 4 maja 2018
Nie za często?
Mam wrażenie, że – podobnie jak inne ważne imprezy w squashu – Mistrzostwa Europy rozgrywane są zbyt często. Tzn. to wrażenie pojawia się we mnie głównie, kiedy obserwowałem mecze czołowych drużyn (z wyjątkiem Francji). Europejskie medale w I Dywizji nie znaczą wiele dla czołówki, bo co roku i tak są rozdzielane między grupą 4 krajów.
Przez to najważniejsi gracze, którzy wiedzą, że np. za chwilę mają British Open, nie będą ryzykować grania na 100%. Poza tym w meczach grupowych czołowi zawodnicy odpuszczali mecze, bo np. wiedzieli, że koledzy zapewną im awans (Golan-Gaultier, Matthew-Roesner).
Świetny finał trochę zmazał te złe odczucia, ale European Squash mógłby pomyśleć jak uatrakcyjnić te rozgrywki (może od początku drabinka na 16 osób?) i może rozgrywać je rzadziej, choćby co 2 lat zamiast każdego roku?
Viva la France
Chciałbym tylko – chyba już w trzecim miejscu – powiedzieć, że widok Francuzów wrzeszczących z radości swój hymn to mój ulubiony moment z całych Mistrzostw i to nagranie nadal poprawia mi humor.
https://www.facebook.com/7dnisquash/videos/2055984514681597/
Daryl, litości!
Mecze o pietruszkę były ciekawe przede wszystkim wtedy, gdy grał w nich Daryl Selby. Anglik znany z tego, że prawie co miesiąc walczy o PSA Shot Of The Month, we Wrocławiu też nie oszczędzał siebie i przeciwników. Dwa jego najbardziej szalone zagrania znajdziecie TUTAJ.
Komentowanie
Znowu miałem przyjemność komentować mecze w transmisji TV. Co ważne, sądząc po tych opowieściach, podobało się co najmniej dwóm osobom!
Znajomy 1:
„- Miałem przyjechać na mecze z moją córką, ale powiedziała, że woli zostać w domu i oglądać transmisję z Twoim komentarzem, bo wtedy rozumie wszystko, co się dzieje.”
Znajomy 2:
„- Moja żona wie przez Ciebie więcej o squashu niż ja.
– Co??
– No wróciłem z Hasty i tak sobie głośno myślę, czy ten Lucas Serme, to jakaś rodzina Camille Serme, a żona, która została w domu mówi mi, że „no tak, młodszy brat”. Pytam skąd to wie, a ona, że „no przecież mówił mi Fulneczek w transmisji”.
Do usług!
PS. Może następny komentatorski raz uda się zrobić w meczach między Polakami… o mistrzostwo kraju? Na teraz mogę zdradzić, że są pewne przymiarki… ale pewności jeszcze nie ma.
To wszystko w tym – zdominowanym przez ETC – tygodniu.
Do przeczytania za (około) 7 dni!