Polski Związek Squasha znów spróbuje przyspieszyć moment otwarcia klubów squasha.
Polscy squashyści wciąż nie mają daty powrotu na korty. W przybliżeniu, to może być początek czerwca, ale nie musi. Wszystko przez to, że squash jest wciąż w IV grupie odmrażanych biznesów (czyli ostatniej).
– Obecnie staramy się o przeniesienie otwarcia klubów squasha do III grupy – napisała w poniedziałek na Twitterze Rosanna Radlińska Tyma z Zarządu PZSQ.
Z naszych informacji wynika, że na złożony 2 tygodnie temu wniosek Związku skierowany do Minister Sportu.. nadal nikt nie odpowiedział.
Dlatego PZSQ chce skupić się teraz na lobbyingu wśród posłów. Jeden z nich ma złożyć interpelację związaną z naszą sprawą podczas posiedzenia Sejmu w tym tygodniu.
Być może uda się znaleźć grupę posłów gotową lobbować za squashem, jak inne grupy lobbowały (z dobrym skutkiem) za tenisem czy golfem.
Powstanie też najprawdopodobniej kolejny pisemny wniosek, tym razem kierowany bezpośrednio do Premiera RP. Osobne działania mają też zostać powierzone właścicielom klubów czy nawet graczom, którzy mieliby w swoich lokalnych społecznościach próbować wpływać na polityków niższego szczebla (np. listami otwartymi).
Oczywiście można też spokojnie czekać na czerwiec, ale im dłużej czekamy, tym większe ryzyko, że w międzyczasie sytuacja wirusowa w kraju się pogorszy. A to będzie oznaczało na pewno wycofanie się z rozluźniania zasad życia społecznego i powrót do obostrzeń. W skrócie = zero squasha.
Tak więc… wszystkie ręce na pokład?
PS. polecamy wczorajszy tekst o Szwajcarii i tym, co tam wystarczyło, żeby kluby mogły wrócić do pracy już od 11 maja.
– Adrian Fulneczek
adrian.fulneczek@gmail.com