Właściciele już co najmniej kilku klubów zdecydowali się na ich zamknięcie w związku z ogólnopolskimi próbami przeciwdziałania ryzyku rozprzestrzeniania się koronawirusa.
O przerwaniu sezonu rozgrywek zadecydowało wiele najważniejszych lig świata (NBA, La Liga, Premier League, F1). Squash na ich tle pozostaje w tyle, bo np. w Londynie trwa nadal – z udziałem publiczności – turniej Canary Wharf Classic.
W Polsce wczoraj podjęto decyzję o przełożeniu turnieju kat.A w Legionowie. W wielu miastach są też już administracyjne zalecenia, żeby zamykać miejskie ośrodki sportowe. Kluby squasha, to jednak w większości prywatne firmy więc to ich właściciele sami mogą podjąć decyzję, co robić dalej.
– Scout Czestochowa będzie od soboty zamknięty na 2 tygodnie. We Włoszech za późno zrobili zakazy i kraj wygląda jak stan wojenny. Lepiej dmuchać na zimne niż później płakać – napisał w grupie Squash Polska, Grzegorz Misiak.
Niedługo później na stronie klubu z Częstochowy pojawiła się informacja dla klientów o tymczasowym zamknięciu obiektu.
W piątek podobne oświadczenie zamieścił na swoim profilu klub Racquet z Krakowa, który będzie zamknięty do 27 marca:
– Wasze zdrowie oraz zdrowie naszych pracowników i wszystkich przyjaciół klubu jest dla nas najważniejsze. Mamy nadzieję że sytuacja wkrótce zostanie opanowana i znów spotkamy się w klubie, Każdy z nas zdaje teraz egzamin z odpowiedzialności społecznej (…) – czytamy na Facebooku Racqueta.
Milon Squash Club z Białej Podlaskiej też został zamknięty, ale bez przewidywanej daty ponownego otwarcia obiektu. Już dwa dni temu podobną decyzję „w celu zminimalizowania rozprzestrzeniania się koronawirusa” podjął łódzki I’m Fit.
Czy inne polskie kluby podążą za przykładem tych kilku? A może już niedługo pojawi się odgórny, rządowy nakaz zmuszający do zamknięcia takich centrów sportowych?
W tej chwili nie ma też żadnych nowych zaleceń dla klubów od Polskiego Związku Squasha. W ten weekend zaplanowano 7 turniejów kat. B i C.