Zrezygnował z wygodnej posady, żeby spełnić swoje marzenie i zostać profesjonalnym squashystą!
Ramit Tandon pracował jako analityk funduszu hedgingowego w Nowym Jorku, w wartym miliard dolarów Birch Grove Capital. Niecały rok temu uznał jednak, że chce poświęcić się karierze squashowej w pełni.
– Tęsknię trochę za poczuciem stabilności, które dawała tamta praca i wypłatą na koniec każdego miesiąca, ale musiałem podjąć taką decyzję, żeby móc grać w squasha na pełny etat. Póki co jest całkiem dobrze – twierdzi Tandon.
Teraz albo nigdy
25-latek z Indii wygrał w ostatnich 12 miesiącach dwa turnieje PSA i awansował o 400 pozycji w rankingu. Dzisiaj jest już 62 rakietą świata i czołowym graczem reprezentacji, co zaowocowało powołaniem na nadchodzące Asian Games w Indonezji.
Wcześniej Tandon grywał w turniejach okazjonalnie, ale stała praca nie pozwalała mu w pełni skupić się na sporcie. Gdy postanowił postawić na squasha jego pracodawcy okazali wiele zrozumienia, a nawet pomogli mu finansowo w ściganiu marzeń:
– Czułem, że muszę to zrobić teraz albo nigdy. Do mojego zawodu mogę wrócić nawet po 35 roku życia, ale na squasha na najwyższym poziomie będzie już wtedy za późno. Moi szefowie zrozumieli mnie i zaoferowali sponsorowanie moich wyjazdów. Fakt, że niektórzy z moich przełożonych sami grali w squasha pomógł mi w tym przypadku – opowiada 25-latek.
5-10 lat i byłbym bogaty
Absolwent Columbia University (statystyka) pracował w funduszu od dwóch lat. Wielu jego rówieśników pozazdrościłoby mu takiej sytuacji życiowej, ale reprezentant Indii ma inne spojrzenie na życie:
– Zarabiałem dobrze jak na 25-latka. Gdyby pracował tam jeszcze przez 5-10 lat, to byłby już pewnie bogaty. Teraz moje zarobki zależą wyłącznie od tego jak daleko zachodzę w turniejach. To jak dotąd jedyny negatyw jaki widzę w tej zmianie. Ale tak jak mówiłem, zawsze mogę wrócić. Zacznę myśleć w ten sposób dopiero jeśli nie będzie mi szło w squashu. Ostatni rok był bardzo produktywny, a do końca tego chciałbym awansować do top50 na świecie – mówi Tandon.
Jedno oko na giełdę
Na wszelki wypadek zagląda jednak regularnie na notowania giełdowe. W pracy analityka nie czuł się źle, ale wiedział, że squash wymaga od niego poświęceń.
– Nadal jestem na bieżąco z tym, co dzieje się na Wall Street. Czułem się w tamtej pracy dobrze, a teraz jestem szczęśliwy grając w squasha – podsumowuje.
Trzymamy kciuki za Ramita! Może jego historia zainspiruje kogoś do podjęcia równie odważnej decyzji w swojej pracy…?