Prawdziwy roller-coaster emocji zafundowali nam w sobotę polscy juniorzy.
.
.
W półfinale drabinki o 9. miejsce na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Bielsku, Polska przegrała 2:1 z Walią i może zająć w tym turnieju maksymalnie już tylko 11. miejsce.
Przed spotkaniem wiadomo było, że nie zagra Filip Jarota (problem z kostką podkręconą przeciwko Szwajcarom) więc prognozy na wynik końcowy nie były optymistyczne. Dzięki świetnemu występowi Maxa Wielgusa w pierwszym meczu, nagle wydawało się jednak, że awans mamy niemal w kieszeni.
Wielgus pokonał 3:1 Davida Poola, rewanżując mu się w ten sposób za porażkę sprzed kilku dni z turnieju indywidualnego. W przeciwieństwie do tamtego meczu, zawodnikowi z Bielska tym razem nie zabrakło energii, a dzięki ciągłej presji, to rywal nie wytrzymał meczu kondycyjnie. Niespodziewanie objęliśmy prowadzenie!
Do awansu potrzebowaliśmy już tylko jednego zwycięstwa.
W następnym meczu Karina Tyma grała z Ciarą Richards, zawodniczką, którá w zeszłym roku pokonywała dwukrotnie 3:0 w turniejach międzynarodowych. Richards w turnieju indywidualnym w Bielsku odpadła po porażce 3:0 z Aliną Bushmą (11-1, 11-7, 11-3). Tą samą, z którą Tyma wygrała dwa dni później też 3:0 (11-5, 11-2, 14-12).
Niestety, Richards weszła znacznie lepiej w spotkanie, mniej ryzykowała i wygrała seta 11-7.
Wydawało się, że Tyma zaraz otrząśnie się po takim wstępie i wszystko wróci do normy. Polka przespała jednak początek drugiej partii, a później, mimo dogonienia przeciwniczki z 7-10 na 10-10, przegrała kolejne dwie piłki i seta 12-10.
Wszystkim na biało-czerwonej ławce trenerskiej zaczynało robić się naprawdę gorąco, Walijka prowadziła 2:0. Tyma w końcu zdołała jednak odjechać Richards w połowie trzeciego seta i miała cztery piłki setowe przy 10-6.
Niestety, zaczynając od stroke’a, Walijka zdobyła następne 4 punkty. Przy stanie 10-10, wiedząc, że od wyniku jej meczu zależy los całej drużyny, Polka zagrała dropa z returnu, który poszybował w blachę.
Richards wygrała kolejny punkt i cały mecz 3:0.
Mimo świetnych umiejętności squashowych, Tyma będzie musiała popracować jeszcze nad mentalną stroną przygotowania do i rozgrywania (np. zbyt długie przeżywanie decyzji sędziów nie pomaga) meczów.
Los całego meczu drużynowego spadł na barki Kuby Pytlowanego, który grał ze Srikarem Mummidi. Polak nie był faworytem w tym spotkaniu, ale wszedł na kort natchniony i o wiele lepiej skoncentrowany niż w poprzednich dwóch występach na Mistrzostwach. Wyraźnie przeważał na korcie i wygrał dwa sety.
Upragniony awans znów wydawał się być na wyciągnięcie ręki, ale wtedy znacznie spokojniej i skuteczniej zaczął grać Mummidi. Wykorzystując rosnące zmęczenie Pytlowanego, Walijczyk wygrał następne trzy sety bezdyskusyjnie 11-4, 11-1, 11-3, zapewniając wygraną swojej reprezentacji.
Jutro Polacy zagrają swój ostatni mecz Mistrzostw, o 10:00 przeciwko Danii. Zwycięzca zajmie 11 miejsce w turnieju drużynowym. Nawet jeśli przegramy, będzie to najlepsze w historii miejsce polskiego squasha na Mistrzostwach Europy do lat 19.
Z Danią graliśmy już w fazie grupowej, wygrywając wtedy 2:1.
Powtórkę wszystkich trzech spotkań z pojedynku Polska – Dania możecie obejrzeć poniżej:
[facebook url=”https://www.facebook.com/7dnisquash/videos/2038500066430042/” /]
.
.
Adrian Fulneczek
adrian.fulneczek@gmail.com
ZAPISZ SIĘ DO DARMOWEJ PRENUMERATY!
[contact-form-7 404 "Not Found"]
CO TYDZIEŃ E-MAIL Z PRZYPOMNIENIEM O NOWYM TEKŚCIE: