Po IMP uczucia wobec sędziów były mieszane. Jak będzie tym razem?
.
.
Kilka osób pytało mnie, kiedy pojawi się tekst o sędziowaniu na Indywidualnych Mistrzostwach Polski 2017, bo to dla nich szczególny temat do dyskusji. Początkowo sam myślałem, że wcześnie, ale później zacząłem mieć wątpliwości.
Bo z tekstami o sędziowaniu są dwa zasadnicze problemy.
Po pierwsze, ilość uwag wstępnych musiałaby być pewnie dłuższa niż sam komentarz do sędziowania (a że to trudne i niejednoznaczne, a że fajnie, że są ludzie, którzy chcą robić coś niewdzięcznego, itd. itp.).
Po drugie, tutaj uogólnienia mają mało sensu, trzeba analizować konkretne sytuacje, ale patrząc choćby na dyskusje na facebooku 7dni, pomyślałem, że to też zły kierunek. O wybranej spornej decyzji można przecież napisać trzy książki. Każda mogłaby skutecznie bronić innego werdyktu arbitra.
Zrobię więc inaczej.
Zacytuję dwie opinie na temat pracy arbitrów zasłyszane podczas Indywidualnych Mistrzostw Polski 2017:
1) „Kiedy sędziował przegrany gracz z meczu, błędy się zdarzały, ale nigdy nie było tak źle jak tutaj”
2) „Dla mnie to jest oznaka zajebistego postępu, że sędzia ma odwagę dać NO LET w takiej sytuacji, przy piłce meczowej”
Cytaty są rzecz jasna tendencyjne i nie mają oznaczać, że 50% było bardzo krytycznych, a 50% bardzo zachwyconych. Z organizacyjnego punktu widzenia to, że na danym korcie cały czas był arbiter i czekał na kolejne mecze bardzo usprawniło przebieg turnieju. Tak mogłoby być zawsze. Jeśli jednak chodzi o decyzje…
No właśnie! Przechodząc do sedna i mojej prośby przed DMP, powiem w skrócie, że było… nierówno (co jest uogólnieniem bezpiecznym, dozwolonym i delikatnym).
Podczas IMP wydaje mi się, że sędziowie próbowali przenieść na nasze korty trochę europejskich standardów. Jakby nie patrzeć, apelowałem o to często ja, apelował o to w swoim popularnym liście Wojtek Nowisz.
No i – w teorii – się doczekaliśmy. Pytanie, czy którakolwiek ze stron (zawodnicy / sędziowie) była na to gotowa.
Moim zdaniem: nie.
Już tłumaczę. Pewne zjawiska zachodzące w naszym squashu to efekt złożonych procesów czy raczej, nawarstwionej listy zaniedbań. Najpierw prosty przykład: przeklinanie na korcie. Nikt nigdy nie mówił, że nie wolno, nikt nigdy za to nie karał, a tu nagle „DAJĄ STROKE PRZY PIŁCE SETOWEJ”?!
Szok trwa może moment, ale każdy w serduszku szybko przyjmie taką decyzję i następnym razem ugryzie się w język. Czemu? Bo będzie rozumiał za co traci punkt.
Teraz przykład bardziej złożony: blokowanie. Już przy wcześniejszych dyskusjach często zauważano, że nowych graczy rzadko kto uczy, czym to blokowanie jest i jak go unikać, bo w PSA raczej grać nie będą, a na poziomie PFS to nieistotne. W Szczecinie okazało się jednak, że bardzo istotne.
Boleśnie przekonał się o tym np. Przemek Atras w swoim ćwierćfinale z Adamem Pełczyńskim, w którym sędziowie ukarali go aż… 13 stroke’ami.
Większość z nich była właśnie karą za blokowanie, które sędziowie postanowili zwalczać, bo kłóci się z filozofią gry w squasha. Później, po powrocie z Mistrzostw, obserwując amatorów i próbując u nich wdrażać nawyk NIEzabierania miejsca po swoim zagraniu, muszę przyznać, że to naprawdę upłynniało grę i można uczynić z tego nawyk.
Moje zastrzeżenie dotyczy jednak tego, że ćwierćfinał najważniejszej imprezy sezonu nie jest najlepszym momentem na uczenie gracza nowych wytycznych. Myślę, że zdziwienie na twarzy Przemka Atrasa i części publiczności po niektórych decyzjach nie było udawane. Poniżej na zdjęciu np. uchwycony moment, po którym sędziowie zdecydowali, że należy się STROKE przy 9:9 w 5 secie.
Słusznie czy nie, akurat blokowanie wydaje mi się oddzielone tylko cienką linią od wpychania przeciwnika w kierunku piłki. Słowem, nie zawsze tak łatwo rozróżnić, które jest którym, a podczas IMP akurat najczęściej wybieranymi opcjami w takich sytuacjach były na zmianę NO LET i STROKE.
Owszem, nie chcemy widzieć w meczach 100 decyzji YES LET, ale Drodzy Sędziowie, może czasami warto wybrać opcję ostrożną, zarządzić powtórkę, zamiast strzelać z ciężkiej artylerii? Wydaje mi się, że to mogło często być lepsze rozwiązanie podczas IMP.
Podobnie zresztą z sytuacjami, gdzie „ale zawsze był za to STROKE!!!”, a teraz sędzia mówi, że trzeba było jednak grać taką piłkę i daje NO LET. Popieram to, że chcecie zmian, ale pamiętajcie, że zawodnicy również mają swoje przyzwyczajenia, nawet jeśli złe, to warto wziąć je pod uwagę i nieco ostrożniej wprowadzać takiego gracza w tajniki lepszego zachowania na korcie.
Może najpierw dać mu LETA i wyjaśnić, że NASTĘPNYM RAZEM będzie gorzej? Myślę, że to zmniejszyłoby ilość gniewnych spojrzeń i rzutów rakietami.
Podsumowując, chcemy – tak mi się przynajmniej wydaje – tego samego. Problem tylko w tym, że nie wiedzie tam droga ekspresowa i nawet wręczona graczom na początku turnieju kartka z instrukcjami sędziowskimi to trochę za mało, takie „too little, too late”. Może warto założyć na Facebooku stronę Wydziału Sędziowskiego Polskiej Federacji Squasha (WSPFS) i tam analizować sytuacje profesjonalnie, tłumaczyć coś graczom na bieżąco…? Może spotkanie ze wszystkimi zawodnikami, 30 minut wykładu przed turniejem albo po pierwszym dniu?
Zdaję sobie sprawę, że zmiany w polskim sędziowaniu dopiero nadchodzą i nie wszystko możemy mieć od razu. Proszę tylko, przed kolejną ważną imprezą, gdzie emocje będą jeszcze większe (pojawi się instynkt plemienny, każdy mecz będzie oglądało jeszcze min. 8 osób, którym trudno będzie patrzeć na wszystko obiektywnie), o nie-popadanie w decyzyjny radykalizm.
I kończąc, dodam nieco bardziej gorzko, że mimo dobrych momentów, ja jednak zapamiętam z sędziowania na IMP 2017 przede wszystkim obrazki, na których rozbawieni gracze, którzy chwilę temu pokazywali, że ich zdaniem nie zasłużyli nawet na YES LET, otrzymywali STROKE’a.
Adam Pełczyński w dwóch najtrudniejszych wygranych meczach miał kilka takich sytuacji, które kwitował uśmiechem i wzruszeniem ramion. Zaufajcie mi, nie był jedyną zdziwioną osobą. – Tym razem sędziowska maszyna losująca wybrała STROKE – mówił siedzący obok mnie kibic.
Już w czwartek zobaczymy co najlepsi gracze wynieśli z IMP i czy teraz współpraca z sędziami będzie tylko łatwiejsza. Trzymam kciuki, że tak właśnie będzie!
PS. jeśli w całym turnieju sędziujemy w systemie „1 sędzia na 1 mecz”, po co przechodzić na 3 sędziów w fazie „medalowej”? Niepotrzebne zamieszanie, jedna osoba może wziąć odpowiedzialność za sposób prowadzenia trudnych spotkań.
.
.
Adrian Fulneczek
adrian.fulneczek@gmail.com
ZAPISZ SIĘ DO DARMOWEJ PRENUMERATY!
[contact-form-7 404 "Not Found"]
CO TYDZIEŃ E-MAIL Z PRZYPOMNIENIEM O NOWYM TEKŚCIE:
1 comment
Napisz potem jak było na DMP;)