To najwyższe w historii miejsce dla polskiego juniora na tego typu imprezie.
Karina Tyma zakończyła udział w Mistrzostwach Świata Juniorów w Indiach na 19. miejscu, wygrywając 4 ze swoich 6 spotkań. Jako pierwsza juniorka z Polski awansowała do drugiej rundy (pokonując 3:2 Courtney Trail z Nowej Zelandii), gdzie przegrała z wysoko rozstawioną Haną Moataz z Egiptu.
Później w drabince o 17. miejsce wygrała z Cheng Nga Ching (Hong Kong) i Haylą Estili (Iran). Dopiero w półfinale tej drabinki przegrała po 5-setowej batalii z Elle Ruggiero (USA), ale Mistrzostwa zakończyła zwycięstwem z Kanadyjką Emmą Jinks (3:1).
Taki rezultat to ogromny sukces, nie tylko jak na warunki polskie, ale też europejskie. Wyżej niż Tyma turniej zakończyły tylko trzy (!) inne juniorki ze Starego Kontynentu: Lucy Turmel, Alice Green i Georgia Adderley. W przeciwieństwie do Polki, wszystkie były rozstawione.
Warto też pamiętać, że Tyma pojechała do odległego Chennai (w asyście swojego brata, Konrada), mimo braku jakiegokolwiek dofinansowania ze strony Polskiego Związku Squasha. Pieniądze na wyjazd musiała próbować zebrać sama poprzez internetową zbiórkę i od sponsorów. Była jedyną reprezentantką naszego kraju na turnieju, na który większość europejskich reprezentacji wysłała po 5 zawodników.
Brak wsparcia dla najlepszej polskiej juniorki od Związu skrytykował m.in. Piotr Chomicki, członek Komisji Rewizyjnej PFS, pisząc w facebookowej grupie „Squash”:
Za spełnienie swojego marzenia, mimo takich przeciwności, a także za świetny wynik sportowy, szczerze gratulujemy!
PS. to był pierwszy i jednocześnie ostatni występ Tymy na Mistrzostwach Świata Juniorów U-19. W przyszłym roku w tym terminie Mistrzyni Polski 2017 przekroczy już granicę wieku pozwalającą jej na udział.