NEWS sędziowanie

Najdłuższa dyskusja z sędzią? „Nikt nie będzie grał dalej”

Mecz Tahira Khana z Chrisem Shinnie z 2016 roku mógł trafić do polskich ksiąg niechlubnych rekordów.

W lipcu 2016 roku Studio S7 zorganizowało jeden z największych turniejów w ostatnich latach w polskim squashu. Pula nagród wynosiła 10.000 zł (!), co sprawiło, że do Trójmiasta przyjechało kilku czołowych w kraju zawodników: Chris Shinnie (wtedy #2 rankingu), późniejszy zwycięzca Marek Wojnarski (chwilę po v-ce Mistrzostwie Polski), Przemek Atras, Faizan Khan, Kaleem Khan i Tahir Khan.

W ćwierćfinale spotkali się ten pierwszy, Shinnie i ostatni ze wspomnianych Khanów. Mecz zaczął się od niespodziewanego prowadzenia 2:0 w setach Tahira, ale Szkot zaczął konsekwentnie nadrabiać straty. W czwartym secie dyskusje rozpoczęły się już w trzeciej wymianie.

Tahir zagrał dropa, ale sędzia Tomas Hrazsky uznał, że nie udostępnił wystarczającej ilości miejsca i blokował przeciwnikowi.

Decyzją był STROKE.

…i wtedy się zaczęło.

Tahir wyszedł z kortu, a do dyskusji z sędzią dołączyli jeszcze członkowie jego zespołu.

Ostatecznie w rozmowę musiał zaangażować się nawet Shinnie, chcący grać dalej.

Ale to była dopiero rozgrzewka.

Kilka wymian później, przy stanie 3-3 w czwartym secie (Tahir prowadzi 2:1 w setach), Pakistańczyk zatrzymał grę po zagrania Shinniego z przodu kortu, licząc na STROKE lub chociaż YES LET. Trochę się jednak przeliczył.

Sędzia krótkim gestem oznajmił mu, że to NO LET.

Jak się zapewne domyślacie po poprzedniej sytuacji, ta decyzja też nie ucieszyła Tahira Khana.

I tutaj mały spoiler:

od momentu, kiedy Pakistańczyk przerwał grę, do momentu ponownego wprowadzenia piłki do gry będzie musiało minąć… nieco ponad 6 minut.

Hrazsky od razu zaznaczył, że widzi, że Khan jest zmęczony i próbuje przedłużać przerwy.

Ten odpowiedział, że nie będzie grał dalej.

Hrazsky zaproponował wtedy, że w takim razie możemy zakończyć mecz w tym momencie walkowerem.

Tahir podwoił stawkę, mówiąc, że nie dość, że on nie będzie grał dalej, to jeśli sędzia nie zmieni zdania, to nikt nie będzie tutaj grał.

Nikt!

Do akcji wkroczył więc organizator, chcąc uspokoić sytuację i zawodnika.

Udało mu się wprowadzić go na kort, gdzie dalej dyskutował z nim już samotnie.

W jakoś 4 minucie całego zamieszania, nudzić zaczynał się też już sam Shinnie.

Sam też próbował przekonywać pakistańskiego gracza, że od sędziowania jest sędzia…

Po 5 minucie sytuację dla widzów w internecie (po sugestii Marka Wojnarskiego) rozładować próbował nawet kontuzjowany Adam Pełczyński.

Cześć, Adam!

Gdy Tahir wreeeszcie zgodził się grać dalej (po 6 minutach i 20 sekundach), Shinnie szybko zdobył 7 kolejnych punktów, tracąc po drodze jeden i wygrał seta 11-4.

W piątym secie na szczęście chodziło już o granie w squasha, a nie rozmawianie.

I też było dramatycznie.

Shinnie wydawał się pewny zwycięstwa, ale dał się dogonić z prowadzenia 8-5 i… przegrał ostatecznie 11-9 i cały mecz 3:2.

Słowem komentarza dla młodych zawodników czytających to i widzących, że końcowy wynik był – po tym wszystkim – dla Tahira Khana jednak korzystny: nie róbcie tak, nie warto, nawet jeśli później wygracie.

Jeśli chodzi o sędziów, to z jednej strony gratulacje dla Tomasa Hrazskiego za nieustępliwość i zachowanie spokoju. Z drugiej, mimo że ten turniej miał być przyjemnym, promocyjnym wydarzeniem, jakoś po drugiej minuty takiej dyskusji sędzia powinien zapewne powiedzieć, że dziękuje odmawiającemu dalszej gry zawodnikowi za grę, bo właśnie otrzymał walkowera.

Nagranie całego spotkania (zaznaczyliśmy tak, że zaczyna się od opisanego wyżej fragmentu). Wersja z dźwiękiem tego zamieszania wygląda jeszcze gorzej:

PS. Tahir przegrał w kolejnym meczu, półfinale z Markiem Wojnarskim, a później w pojedynku o trzecie miejsce z Przemkiem Atrasem.

Leave a Comment