NEWS

Gracze i organizatorzy zagubieni. Co z turniejami w polskim squashu?

Sytuacja nie jest prosta ani do wyjaśnienia, ani do rozwiązania.

Prawie codziennie dostajemy po kilka takich wiadomości, jak ta z obrazka powyżej. Chcielibyśmy, żeby udzielenie odpowiedzi nie zajmowało 15 minut opowiadania, ale to w tym momencie raczej niemożliwe. Jak więc jest z turniejami? Do kogo się je zgłasza, komu za nie płaci i jakie są alternatywy?

PFS vs ex-PFS

Jak pewnie słyszeliście, trwa spór między starym i nowym zarządem PFS. Chodzi o to, czy ostatnie wybory w PFS zostały przeprowadzone prawidłowo. Stary zarząd (po druzgocących porażkach w każdym głosowaniu) stwierdził, że nie. Więcej, wymyślił, że skoro oni mają na temat wyborów taką opinię, to wystarczy, żeby 1) uznać nowy zarząd za nieprawidłowo wybrany, 2) przedłużyć sobie kadencję o 3 miesiące.

Nowy zarząd jest więc w trudnej sytuacji. Z prawnego punktu widzenia, sądząc po lekturze publikowanych w internecie opinii radców prawnych, racja jest po ich stronie. Ale nie zgadzając się na wydanie dokumentów, haseł dostępowych do strony (została odzyskana w ciekawy sposób) i konta bankowego, były Prezes PFS związał nowemu zarządowi ręce. A na pewno zajął ich na chwilę pisaniem wniosków do sądu i prokuratury (tak, tam również).

(Nieprzyjazne) przejęcie turniejów

Kiedy więc nowo-wybrany zarząd i Prezes Rosanna Radlińska-Tyma skupiali się na zwalczaniu kolejnych utrudnień serwowanych im przez były zarząd (którego praca – też przygniatającą różnicą głosów – została oceniona negatywnie na Walnym Zebraniu), na stronie Polskiego Związku Squasha, ukazał się kolejny komunikat.

PZSQ stwierdza w nim, że „zgodnie z wcześniejszymi planami” i korzystając z tego, że ustawa o sporcie daje im prawo organizowania ogólnopolskich rozgrywek o Mistrzostwo Polski, przenosi ranking PFS i turnieje każdej kategorii „do siebie”.

Kilka rzucających się w oczy problemów z tym ruchem wytknęli w komentarzach na naszej stronie gracze, a w komunikacie na „nowej” stronie PFS, Prezes Radlińska-Tyma ogłosiła, że jej organizacja nie miała w tej sprawie żadnego porozumienia z PZSQ: „kontynuacja rozgrywek PFS pod patronatem PZSQ nie była w żaden sposób konsultowana z nowym zarządem PFS, choć ten wyraził pełną gotowość współpracy z PZSQ. Ten fakt jak również blokowanie dostępu do dokumentacji, haseł oraz rachunku bankowego PFS przez były zarząd stowarzyszenia zostały zgłoszone odpowiednim organom”.

Decydowanie o sobie

Wygląda jednak na to, że zarząd PZSQ po prostu nie widział w tej sytuacji potrzeby rozmów z „nowym” PFS: Prezesem zarządu PZSQ jest przecież Tomasz Banasiak, wcześniej Prezes PFS, który teraz nie uznaje nowego zarządu tej organizacji. Samowolnie przedłużył sobie też kadencję prezesowania PFS więc w swojej wersji stanu prawnego Federacji, jako Prezes PZSQ musiałby rozmawiać o tym przejęciu… sam ze sobą.

PZSQ ma oczywiście wolną rękę w wielu sprawach: może organizować swoje rozgrywki, a wyłonienie Mistrzów Polski leży w ich kompetencjach. Nieco inny wymiar ma natomiast proste, dotychczasowe „uznanie wyników Mistrzostw Polski 2018” (organizowanych przez PFS) za wiążące dla PZSQ, a ogłoszenie jednym komunikatem, że przejmuje się organizację rozgrywek wymyślonych przez inną organizację, ich systemu, poprzednich wyników, rankingów, danych graczy (#RODO) i opłat, które były już wpłacone za przyszłe turnieje na.. konto PFS.

Te ostatnie podpunkty tylko zaognią konflikt między zwaśnionymi zarządami. Tak, PFS i PZSQ to podobne organizacje. Ta druga powstała zresztą dzięki osiągnięciom członków zrzeszonych w tej pierwszej, ale to nie znaczy, że PFS traci możliwość decydowania o sobie i – przede wszystkich – o swoich sprawach finansowych. PFS jest członkiem PZSQ wyłącznie z własnego wyboru i może z tego członkostwa zrezygnować.

Związane ręce

Zarówno Federacja, jak i Związek wiedzą, że ten, kto utrzyma dotychczasowy system rozgrywek pod swoimi skrzydłami, zapewni swojej organizacji finansowanie na bardzo przyzwoitym poziomie. Obie mogą oczywiście prowadzić swoje rozgrywki, ale wtedy nie wiadomo za kim pójdą gracze. Możliwe zresztą, że mimo przekonań „politycznych”, pójdą za przyzwyczajeniami i tam, gdzie będzie im wygodniej.

Ten ruch PZSQ jest sprytny, bo narzuca zmianę w momencie, w którym nowym PFS – za sprawą utrudnień byłego zarządu – ma związane ręce i nie może przedstawić własnej alternatywy. Bez wpisu do KRS nowy zarząd nie może rozpocząć działalności i otworzyć konta, nie może pobierać opłat, nie może ogłosić przetargu i podpisać umowy z nikim na dostarczanie rankingu (tak, jak to powinno się robić)… A tygodnie mijają.

Gracze i organizatorzy są zagubieni, ale im zależy przede wszystkim na zagraniu i zobaczeniu, że wyniki tego grania gdzieś trafiły. Trudno spodziewać się solidarnej mobilizacji i protestu, odwołania turniejów już zgłoszonych, mimo że na forach internetowych niektórzy zawodnicy piszą o swojej niechęci do występowania pod egidą PZSQ w obliczu konfliktu wokół PFS. Szczególnie, że na ten moment nie ma alternatywy. Czas biegnie teraz na niekorzyść nowych władz Federacji.

Jest dylemacior

Poniżej jedna z wiadomości, którą dostaliśmy w poprzedni czwartek:

Tutaj kolejna, z poniedziałku, na chwilę przed 12:00 i deadlinem wysyłania wyników:

W obu przypadkach można krytykować PZSQ za wprowadzenie tak dużej zmiany jednym komunikatem i zrobieniem tego na stronie, której adresu nie zna jeszcze zdecydowana większość polskich squashystów (osoba z drugiej wiadomości nie miała np. pojęcia, gdzie szukać strony tego Zwiazku). Bez pytania graczy o zdanie, przeniesienie turniejów zgłoszonych już jako turnieje PFS do PZSQ też nie wydaje się najlepszym krokiem.

Co zrobić?

Na teraz wydaje się, że możliwości są dwie: grać w turniejach niezgłoszonych do żadnej z dwóch organizacji albo (dla niektórych, wbrew sobie) grać w turniejach PZSQ. Na ofertę turniejową PFS – dzięki „uprzejmości” ex-zarządu PFS – musimy niestety jeszcze poczekać.

Promykiem nadziei na rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkich i być może scalającym obie organizacje miały być ponowne wybory do PZSQ (do poprzednich nie doszło, bo już w powitalnym głosowaniu o czymś zupełnie innym, osiem razy utrzymał się remis 6:6 i trzeba było zamknąć zgromadzenie). Tam zwolennicy zmiany Prezesa na Rosannę Radlińską-Tyma powinni obecnie wygrać 7:5.

Tutaj również pojawiły się jednak w ostatnich dniach kontrowersje po tym, jak PZSQ zamiast ogłosić termin kolejnego Walnego Zgromadzenia, napisało tylko, że… termin zostanie podany po wakacjach. Komunikat oprotestowało kilka klubów-członków, które uważały, że tymczasowy* Prezes Tomasz Banasiak nie dotrzymał obietnicy danej im podczas Walnego i nie ogłosił terminu nowego spotkania. Nie wiadomo więc kiedy możemy spodziewać się nowych wyborów i szansy na zmiany w Polskim Związku Squasha.

Czekamy na dalszy rozwój tej skomplikowanej sytuacji.

*zarząd PZSQ został „wybrany” przy jej zakładaniu i miał być zarządem technicznym, działającym do momentu pierwszego Walnego zgromadzenia i wyborów. 7 miesięcy później Związek wciąż nie ma władz wybranych przez większość aktualnych członków.

Leave a Comment